Właśnie zaczął się ostatni miesiąc roku 1911. Na Antarktydzie trwa wyścig dwóch polarników o to, który będzie pierwszym człowiekiem w tym miejscu. Dopiero jednak pierwsze miesiące kolejnego roku pokarzą, że jeden z nich (wraz ze swoją ekipą) wróci cało z tej wyprawy, a drugi niestety zginie. Roald Amundsen pomimo mniej nowoczesnego przygotowania niż Robert Falcon Scott, dotarł pierwszy na miejsce i wrócił z bieguna południowego. Robert Scott niestety nie miał tyle… szczęścia(?).
Historia tego wyścigu, zachęca do prostych wyjaśnień. Stawianie czoła naturze nie jest bowiem proste. Warto jednak zauważyć, że taka wyprawa nie zaczyna się w momencie kiedy ekipa rusza do celu. Początku należy upatrywać znacznie wcześniej. I tak sobie myślę, że podobnie jest z rodzicielstwem, a wspomniane w tytule konsekwencja i elastyczność, mogą nam tą „podróż” ułatwiać, lub utrudniać.
Pomysł i przygotowania
Pomysł, który pojawia się w głowie i zaczyna tam kiełkować, aby stał się rzeczywistością, potrzebuje przygotowań. Jako ludzie, mamy często tendencję do tego, aby korzystać z łatwiejszych rozwiązań, a co więcej, wyobrażamy sobie przyszłość w różowych barwach.
Kiedy zatem myślimy o naszym przyszłym dziecku, wiemy doskonale, że sobie poradzimy (lepiej niż nasi znajomi, których dziecko robi awantury w sklepie) i wszystko będzie dobrze, pięknie, rodzinnie. Oczywiście trzeba być przygotowanym na pojawienie się malucha, więc kupujemy wszelkie niezbędne artykuły, które mają ułatwić nam wspólne życie. W takich chwilach nikt nie myśli, że coś mogłoby pójść nie tak. Podchodzimy dość elastycznie, jednocześnie obiecując sobie, że będziemy idealnymi, wręcz książkowymi rodzicami.
Kiedy czyta się historię Roberta Scotta, można pomyśleć, że jego przygotowaniom towarzyszyła „ułańska fantazja” . Z jednej strony chciał wykorzystać to, co nowoczesne (stroje, sanie motorowe), z drugiej, korzystał z rozwiązań sprawdzonych w zupełnie innych warunkach (kucyki jako siła pociągowa), a kolejna rzecz to korzystanie z pomocy osób niedoświadczonych. To również dość elastyczne podejście, charakterystyczne dla optymistycznej wizji przedsięwzięcia.
Konsekwencja
To jedna z kluczowych kwestii jeśli chodzi o osiąganie wyznaczonych celów. Niektórzy zwracają uwagę, że odegrała ona również ważną rolę w „zwycięstwie” Amundsena, który miał przebywać konsekwentnie, każdego dnia, podobną drogę (około 20 mil), niezależnie od warunków. Scott tymczasem, jeżeli warunki pozwalały szedł dłużej, ale zdarzały mu się także przestoje.
Jako rodzic niejednokrotnie słyszałam, że w wychowaniu kluczowa jest konsekwencja. Jeżeli jej nie ma, dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, zaczyna się gubić, wprowadza własne ustalenia i „wchodzi rodzicowi na głowę”. Któżby tego chciał? Przecież i tak bywa trudno przekonać dziecko, aby zrobiło tak, jak my chcemy. Stresujemy się zatem, uważając, że jedynym lekarstwem jest ustalenie ścisłych reguł i trzymanie się ich, niezależnie od okoliczności. Dzięki temu mamy również poczucie kontroli.
Niezwykle łatwo jest być konsekwentnym kiedy nasze dziecko jeszcze nie przyszło na świat, lub kiedy tylko myślimy o jakiejś sytuacji. Każda bezpośrednia interakcja między nami a dzieckiem jest wyzwaniem. Dochodzą przecież emocje z jednej i drugiej strony, wydarzenia z całego dnia, a także wyjątkowość sytuacji.
Elastyczność
Żyjemy w czasach niezwykle szybkich, które wymagają elastyczności, aby się odnaleźć. Elastyczność to umiejętność dopasowania się do zmiennych sytuacji, warunków, kiedy nagle coś się dzieje, a my nie mamy przygotowanej odpowiedzi, lub ta właśnie nie działa.
Staramy się kurczowo trzymać schematów dnia, wcześniejszych ustaleń z dziećmi, partnerami i brakuje nam czasami luzu. Mam nawet wrażenie, że niekiedy uciekamy od niego, bo łączy się on z pewną niepewnością. Nie mamy gotowego rozwiązania, więc sami musimy wymyśleć coś nowego.
Czy możliwe jest zatem rodzicielstwo bez elastyczności, oparte wyłącznie na sztywnych zasadach?
Złoty środek
Konsekwencja i elastyczność to pozornie sprzeczne pojęcia, które tak naprawdę ściśle się ze sobą łączą zarówno w wyprawie Amundsena, jak i w wychowaniu.
Wyprawa Norwega została precyzyjnie zaplanowana, włącznie z wcześniejszymi obserwacjami życia Eskimosów, zabezpieczeniem odpowiedniego ubioru, zwierząt, nadwyżką jedzenia i najkrótszą trasą. Polarnik przewidywał najtrudniejsze sytuacje, aby być na nie przygotowanym. Jednocześnie był świadomy, że może zdarzyć się coś niespodziewanego. Kolejny krok to wspomniane konsekwentne pokonywanie podobnych odcinków drogi, aby nadmiernie się nie eksploatować, aby wytrzymać. Gdzie w tym wszystkim elastyczność? Przede wszystkim w reakcji na to, co się działo dookoła: opóźnienie startu wyprawy ze względu na warunki atmosferyczne, wykorzystanie zwierząt jako pożywienia.
Podobnie możemy działać jako rodzice. W ramach przygotowania możemy poczytać trochę o rozwoju dziecka tak fizycznym, jak i psychicznym. Dzięki temu będziemy wiedzieć, czego się spodziewać, możemy wcześniej poćwiczyć „na sucho” pewne sytuacje. Jeżeli dodatkowo wyznaczymy sobie cel naszej rodzicielskiej podróży i podzielimy go na mniejsze etapy, lub konkretne zadania, które chcemy systematycznie realizować, to mamy tutaj naszą konsekwencję. Elastyczność natomiast ukrywa się w konkretnym sposobie działania. Jeżeli widzimy, że wciąż próbujemy i odbijamy się od ściany, to może warto spróbować czegoś nowego, zamiast brnąć konsekwentnie w ślepą uliczkę…