Jak często sprzątasz, codziennie, raz w tygodniu, od czasu do czasu, a może wcale, bo ktoś inny robi to za Ciebie? Pytam, bo każdy z nas jest inny i ma różne nastawienie do takich zadań. Niezależnie jednak od częstotliwości większość z nas znacznie lepiej czuje się w pomieszczeniach uporządkowanych. To właśnie w takich warunkach łatwiej jest nam pracować, czy nawet odpoczywać.
A jak nakłonić dziecko do sprzątania? Każdy rodzic ma na to przynajmniej kilka ,mniej, lub bardziej skutecznych sposobów. Ja również mam swoje, które czasem skutkują, a kiedy indziej … biorę sprawy w swoje ręce 😉 Dziś jednak nie będę pisać o porządkach w domu, czy mieszkaniu. Dziś chcę Cię zachęcić do porządków w zupełnie innych przestrzeniach.
Relacje
Chcielibyśmy, aby przynosiły nam satysfakcję i radość. Budujemy je zatem i rozwijamy każdego dnia. Chcielibyśmy skupić się zarówno na tych bliższych jak i dalszych, lecz często brakuje nam czasu. Musimy wybierać.
Dość często w dobie Internetu, zwraca się uwagę, że łatwiej jest nam teraz dbać o relacje z ludźmi, którzy są od nas daleko. Zarówno sam Internet, jak i Social Media ułatwiają nam porozumienie na odległość, ale nierzadko dzieje się to kosztem relacji z najbliższymi. Potrafimy sobie to wytłumaczyć, bo przecież widzimy się codziennie, przebywamy razem… Jednocześnie czas biegnie nieubłaganie, każdy z nas nieustannie się zmienia i nagle okazuje się, że nasze dziecko, które jeszcze „wczoraj” było w wózku, dziś zamyka się w pokoju i nie chce mu się z nami gadać.
Z pustego…
Jest jeszcze jedna relacja w naszym życiu, która bywa często zaniedbywana. Mam na myśli tą z samym sobą. Ma ona to do siebie, że była, jest i będzie do końca naszego życia, ale pozostawiona samej sobie, nie będzie nas wzbogacać, ani też wpływać korzystnie na pozostałe.
Niby każdy wie, że „Z pustego i Salomon nie naleje”, ale znacznie łatwiej jest nam to odnieść do rzeczy materialnych niż do naszych emocji. Jak jednak zadbać, na przykład o dziecko, kiedy sami nie czujemy się zadbani? Jak obdarzyć kogoś miłością, kiedy sami nie czujemy się kochani? Mając w swoim zasięgu smutek, poczucie winy, przygnębienie, to właśnie tym dzielimy się z bliskimi, bo nawet najtrwalsza maska kiedyś spada.
Kiedy zostawiamy, którąś z tych relacji samą sobie, możemy spodziewać się, że stanie się z nią to, co z opuszczonym domem, przykryje ją kurz i będzie niszczeć. Co wtedy? Proponuję odświeżenie, czyli porządki!
Do siebie i do innych
Jest dla mnie przedziwne, że zupełnie inaczej podchodzimy do relacji ze sobą i z otoczeniem. Kiedy po latach spotykamy dawną koleżankę, czy kolegę, zwykle zaczynamy od delikatnego „wybadania gruntu”. Jeżeli nasza relacja była kiedyś bliska, jest szansa, że dość szybko jesteśmy w stanie nawiązać porozumienie na bazie wspomnień.
Relacja z bliskimi, która uległa rozluźnieniu, też jest do nadrobienia. Często nie jest to łatwe, wymaga czasu, a także otwartości i wysłuchania tej drugiej strony (dziecka, partnera). Początek, to również sprawdzenie przestrzeni do rozmowy. Nasi bliscy dokładnie znają nasze słabe punkty i właśnie w tym momencie potrafią je wykorzystać. Sprawdzają, czy rzeczywiście chcemy słuchać, czy może pouczać. Nie zawsze musi to tak wyglądać, ale lepiej być przygotowanym na najtrudniejsze sytuacje.
Prawdopodobnie najtrudniej jest nam uporządkować relację z własną osobą. Jesteśmy często przyzwyczajeni, aby używać do tego ciężkich narzędzi, twardej broni. Zauważamy każdą niedoskonałość, każdy słaby punkt, potknięcie i nie wahamy się, aby przyłożyć sobie porządnie: „Jestem do niczego”, „Jak można być takim głupim?”, „Nigdy się tego nie nauczę!”. Znamy to doskonale, szczególnie że mało kto nigdy nie usłyszał takiego, lub podobnego komentarza pod swoim adresem. Im bliższa osoba kiedyś go wypowiedziała, im częściej był przez nas słyszany, tym bardziej wrósł w nas. Stał się naszym głosem wewnętrznym, który uderza z idealną precyzją i … niszczy.
Diament
Ostatnio słyszałam bajkę Justyny Lewickiej – Szczęsnej o diamencie. Kiedy pojawiamy się na tym świecie jesteśmy właśnie nim: czystym, idealnym, błyszczącym, mieniącym się, doskonałym. W trakcie życia jednak, diament zostaje przykryty wspomnianymi wyżej komentarzami, jak chusteczkami, aż przestaje słyszeć, to co dobre. Niezależnie jednak od wszystkiego, ten diament wciąż gdzieś tam jest i aby znów mógł słyszeć pozytywy, trzeba go odkryć, oczyścić. A jak to zrobić? Prawdopodobnie najprostsza, a zarazem najtrudniejsza droga nazywa się miłość! Najtrudniejsza, ponieważ potrzebujemy zmienić swoje podejście i zacząć traktować najpierw siebie, a potem swoich bliskich z delikatnością, zrozumieniem i miłością właśnie.
Kiedy nasza przyjaciółka popełni jakiś błąd, raczej nie powiemy do niej: „Jaka jesteś beznadziejna, zwyczajna idiotka po prostu.” W takiej sytuacji skupimy się na wsparciu i pocieszeniu. To samo zacznijmy stosować w stosunku do siebie i swoich dzieci. Zamiast przykrywać te diamenty, odsłaniajmy je z miłością: „Jestem przy Tobie”, „Razem sobie z tym poradzimy”, „Jesteś dla mnie ważny/ważna!”
Słyszysz?