Kiedyś było klęczenie na grochu, lub zwykłe lanie, dziś jest to najczęściej szlaban na wyjścia, lub tak zwany „ban” na komputer, telefon, bajki, itp. To różne odsłony najpopularniejszych kar, których obraz znacząco się zmienił przez lata, a nawet wieki stosowania. Niektóre całkowicie zanikły, ustępując miejsca tym całkiem nowym, inne pozostały w czterech ścianach domów, lub zmieniły swoją formę z fizycznej, na bardziej psychiczną.
Niezależnie jednak od całej otoczki, kary wciąż istnieją i są jednym z najpopularniejszych narzędzi „wychowawczych” stosowanych przez rodziców, nauczycieli… Czy nie ma dla nich żadnej alternatywy?
Po co kary?
Kary stosujemy kiedy dziecko robi coś niezgodnie z naszym założeniem, z oczekiwaniami otoczenia. Kiedy dziecko zaczyna być coraz bardziej samodzielne, niezależne, a my jako rodzice mamy poczucie, że usuwa nam się niejako grunt spod nóg. Nie nadążamy, nie możemy już wszystkiego całkowicie kontrolować. Dodatkowym punktem zapalnym są silnie przeżywane emocje, które nas przerażają. Sami w dużej mierze nie zostaliśmy nauczeni radzenia sobie z nimi, więc te miłe jeszcze jesteśmy w stanie zaakceptować, ale takie jak smutek, czy (o zgrozo!) złość, wolimy zdusić w zarodku, chociażby poprzez karę.
Co dają kary?
„Przestań bić siostrę, albo będziesz mieć karę!”, „Uspokój się natychmiast, albo pójdziesz do swojego pokoju!”. To ostrzeżenia, po których często przychodzi czas na działanie z jednej, lub drugiej strony. Rodzic, wypowiadający takie zdania, czuje się zagrożony i reaguje według „wdrukowanych” schematów. A co dzieje się z dzieckiem? Ono również przeżywa swój stan zagrożenia. Może mieć poczucie, że znów nawaliło, znowu mu nie wyszło, znowu poniosło porażkę. Zdarzają się również takie sytuacje, że dziecko ma poczucie, że groźba kary, lub sama kara została wymierzona niesprawiedliwie, a wtedy zaczyna się buntować wobec postępowania rodziców.
Co zatem dają kary? Przede wszystkim obniżają dziecięce poczucie własnej wartości, lub wzmacniają poczucie bycia pokrzywdzonym przez innych. Z jednej strony często osiągamy swój cel w postaci ustania zachowania, które nam przeszkadza, które nam się nie podoba. Z drugiej jednak strony, patrząc szerzej, możemy zauważyć, że kształtują się w dziecku cechy, które w życiu dorosłym będą bardziej utrudniały niż sprzyjały szczęśliwemu życiu. Czy o to nam chodzi?
Alternatywa
Kiedy już wiemy, że w dłuższej perspektywie stosowanie kar nie przynosi raczej pozytywnych efektów, to warto byłoby poszukać możliwości zastąpienia ich innymi zachowaniami. Życie nie lubi pustki, kiedy coś usuwamy, musimy na to miejsce włożyć coś innego, a na początek zobaczyć, że są inne możliwości, aby pomóc dziecku zauważyć efekty swych działań i brać odpowiedzialność za swoje zachowanie.
„Złe” zachowanie dziecka to świetna okazja do lepszego poznania siebie i otoczenia, dzięki na przykład doświadczeniu konsekwencji, lub przynajmniej ich pokazaniu, omówieniu. Weźmy chociażby sytuację, kiedy zwracałaś dziecku uwagę, prosiłaś, a ono zignorowało Twoje podpowiedzi. Kilka pytań: „Co się wydarzyło?”, „Jak myślisz, czemu tak się stało?”, lub „Co mógłbyś zrobić inaczej?”, pozwoli dziecku zacząć wyciągać samodzielnie wnioski, jeśli tylko nie zaczniemy odpowiadać za nie.
Ciekawym rozwiązaniem zapobiegającym, są z kolei umowy, które zawieramy z naszą pociechą, na czas pobytu, chociażby na placu zabaw, lub dotyczące bezpiecznego zachowania na drodze. Mogą one znacznie ułatwić nam dogadanie się z dzieckiem, przedstawienie swoich ewentualnych obaw, lub oczekiwań, wysłuchanie potrzeb naszej pociechy. Umowy takie jednak nie zawsze są dotrzymywane, a wtedy zawsze mamy możliwość odwołać się do naszych uczuć („Przestraszyłam się kiedy odbiegłeś ode mnie tak daleko, wolałabym Cię widzieć i wiedzieć, co się z Tobą dzieje”).
Trudne zachowania dziecka
To właśnie trudne (z perspektywy rodzica) zachowania dziecka są dla nas impulsem do wymierzenia mu kary. Warto jednak pamiętać, że za każdym zachowaniem, tak naszym, jak i młodego człowieka, stoi jakaś potrzeba. Kiedy więc na przykład dziecko bije siostrę, lub nie chce wyjść z placu zabaw, zawsze można sprawdzić, co się za tym kryje. Czy są to, w pierwszym przypadku: złość, próba ukarania siostry, potrzeba odreagowania, po wcześniejszej krzywdzie, lub w drugim: świetna zabawa, a może poznanie nowego kolegi i chęć nawiązania bliższej znajomości… Kiedy mamy taką wiedzę, znacznie łatwiej nam szukać alternatywnych zachowań na podobne sytuacje.
Mam nadzieję Drogi Rodzicu, że pokazałam Ci, że wymierzane dziecku kary nie są jedynym możliwym sposobem na zmianę zachowań, których nie akceptujemy. Są różne możliwości, więc najpierw zadbaj o swój spokój, a potem sprawdzaj, doświadczaj i wytrwaj, pamiętając po co to robisz. Wychowanie bez kar, nie jest wychowaniem bezstresowym, jest wychowaniem w zrozumieniu siebie i innych.
Zobacz również: