Takie „święto” powinno przypadać każdego dnia, aby każdy z nas, nie tylko rodzice, mógł odsapnąć, złapać oddech, trochę odpuścić codzienną gonitwę, stres, przekleństwa rzucane w kierunku innych, czy różnego rodzaju kłótnie z wielkich i całkiem małych powodów. Jaki to dzień? Ten, który właśnie minął, 28 października przypada Dzień odpoczynku od zszarganych nerwów!
Piszę o tym Drodzy Rodzice, ponieważ te małe istoty, które mieszkają z nami pod jednym dachem, potrafią budzić w nas ogromne pokłady miłości, ciepła, uczą nas cierpliwości, empatii, a jednocześnie ich zachowania i mozolna nauka opanowywania wulkanu emocji, przyprawia nas czasami o nerwy sięgające zenitu.
Jeżeli to czytasz, to myślę, że chcesz jak najlepiej dla swoich dzieci i jednocześnie starasz się być jak najlepszym rodzicem. Stare porzekadło mówi jednak, że „Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane” i choć aż tak daleko posuwać się nie chcę, to mam wrażenie, że czasami chcemy dobrze, a efekty bywają różne i możemy się gdzieś w tym wszystkim zapętlić. Gonimy więc za ideałami, o których czytamy w Internecie, gazetach, czy też słyszymy od znajomych. Chcemy być zaangażowani, kreatywni, wspierający, empatyczni i jednocześnie zastanawiamy się jak inni to robią, bo nam zwyczajnie brakuje czasu, lub sił na to wszystko, na to żeby być rzeczywiście zadowolonymi z siebie rodzicami.
Czasami ta pogoń i wymagania, jakie stawiamy sami przed sobą, na podstawie naszych doświadczeń, obserwacji, czy podszeptów ważnych dla nas osób, powodują, że wpadamy w stan, który określa się w literaturze jako „wypalenie rodzicielskie”, czyli zaczynamy być już tak bardzo zmęczeni rolą rodzica, że przestaje nam to sprawiać przyjemność, a wręcz, możemy nawet czuć niechęć do spędzania czasu z dzieckiem. Kolejny krok to pojawiające się wtedy wyrzuty sumienia i oczywiście pogłębiające się wypalenie. Zaczyna się samonakręcająca spirala, ściągająca nas w dół.
Kogo może to spotkać?
Nie trudno jest się domyślić, że na wypalenie znacznie bardziej narażone są matki niż ojcowie, ponieważ to zwykle one biorą na siebie większą odpowiedzialność związaną z wychowaniem dziecka, a co więcej, to często one rezygnują z pracy, lub ograniczają swoją aktywność zawodową, aby zająć się domem i dziećmi. Kolejna grupa to matki samotnie wychowujące dzieci, które łączą role obojga rodziców, a także te, które zostają w pracy ponad dziewięć godzin i kiedy wracają, próbują nadrabiać wszelkie zaległości, zarówno rodzicielskie, jak i domowe. Warto również wspomnieć, że wypalenie częściej dotyka rodziców małych dzieci, których potrzeby są znacznie większe niż starszych, a ich opiekunom często brakuje czasu dla siebie, czasu na regenerację.
Jak widzisz Drogi Rodzicu, niemal każdy z nas może w którymś momencie stanąć oko w oko z tym problemem, szczególnie, jeśli pewne czynniki nałożą się na siebie, a o to w obecnych czasach nie trudno. Znacznie częściej spotykamy więc rodziców, którzy mają skłonność do krytycznego spoglądania na siebie i swoje osiągnięcia rodzicielskie, niż takich którzy dostrzegają i doceniają siebie i swoje wysiłki.
Szef, jak z koszmaru
Czy możesz sobie wyobrazić, że masz w pracy szefa, który nigdy nie chwali, a za to krytykuje wszystko, co zrobisz, zauważa każde Twoje potknięcie i wykorzystuje je, aby Ci dopiec, wyśmiać, lub zganić? Większość z nas określiłaby taką sytuację jako mobbing i nie zgodziłaby się na takie traktowanie, a jednak… sami siebie właśnie tak traktujemy. Stawiamy sobie bardzo wysoko poprzeczkę i kiedy tylko pokona nas zmęczenie, brak sił, w pierwszej kolejności łajamy siebie za to, że znów nie stanęłyśmy/ stanęliśmy na wysokości zadania.
Czy jest jakieś rozwiązanie?
Kiedy mój syn był mały, dość często w parku spotykałam się z pewną mamą, która każdego dnia angażowała do pomocy męża, teściową, mamę, a w sytuacjach, kiedy nikogo nie znalazła, pakowała swoje dziecko do specjalnego wózka i biegała z nim. Zapytana kiedyś, dlaczego nie wykorzystuje tego czasu na przykład na zabawę z dzieckiem, odpowiadała, że potrzebuje wyjść z domu, aby nie zwariować.
Takie poglądy wyrażają również badacze, którzy wskazują, że w życiu rodzica, podobnie jak i w innych dziedzinach, należy zachować balans i zaspokajać potrzeby dziecka, ale również i swoje. Nie jesteśmy w stanie być dobrymi, skutecznymi rodzicami, kiedy nie mamy na to siły i zaniedbujemy siebie. Internet, Internetem, ale czy naprawdę musimy poświęcać nasz sen, odpoczynek, aby nasze dziecko miało wyszukane kanapki, lub własnoręcznie przygotowany strój na Halloween? Wszystko jest w porządku jeśli mamy na to czas i ochotę, ale jeśli mamy to robić z przymusu, to warto się nad tym zastanowić.
To, o czym przede wszystkim powinniśmy pamiętać, to fakt, że nie da się być perfekcyjnym rodzicem, a próby osiągania ideały mogą doprowadzić nas na skraj przepaści. Dajmy sobie więc wsparcie, dobre słowo i radość ze wspólnego rozwoju zamiast wiecznej pogoni za nieosiągalnym.