Kiedy zapytasz mnie czym jest dla mnie akceptacja swojego dziecka, odpowiem ci, że jest dla mnie przede wszystkim sympatią, lubieniem. To lubienie to dla mnie jeden z głównych składników i za razem element niezbędny, aby zbudować miłość. Już samo lubienie zakłada, że druga osoba jest dla mnie ważna i chcę o nią dbać, aby była szczęśliwa, ale nie tak jak ja chcę, lecz tak jak chce tego ona.
To na czym najbardziej zależy mi w rodzicielstwie to właśnie przyjaźń, aby być przyjaciółką dla moich dzieci i aby pokazać im czym ta przyjaźń może być. A czym dla mnie jest w relacji z dzieckiem?
Przede wszystkim jest dla mnie obecnością, ale nie taką 24 godziny na dobę i w każdej sytuacji, bo pewnie szybko wszyscy mięlibyśmy dosyć, ale taką kiedy siebie potrzebujemy, a przede wszystkim kiedy potrzebują tego dzieci. Czasem może się wydawać, że dzieci potrzebują nas stale, szczególnie kiedy wciąż słyszymy: „MAMO!!!…, Mamo!…, Mamo?…, mamo…, No mamo…, itd., ale tak naprawdę nasze dzieci, im są starsze, potrzebują nas coraz mniej, a w pewnym momencie to my zaczynamy zabiegać o ich uwagę.
Nasze dzieci jednak potrzebują nas przede wszystkim kiedy przeżywają emocje, zarówno te przyjemne, jak i te nieprzyjemne. Kiedy odnoszą sukcesy, możemy wraz z nimi się cieszyć, kiedy są smutne, rozgniewane, zrozpaczone, przestraszone, również potrzebują naszej obecności, często nawet bez słów, aby ktoś tak po prostu otarł im łzy, przytulił, wysłuchał. Nie trzeba być do tego ani wybitnym psychologiem, pedagogiem, czy terapeutą, ale zwykłym człowiekiem, który daje swojemu dziecku to, co ma najcenniejszego, czas i uwagę.
Przyjaźń to również dla mnie szacunek do odmiennego zdania, zainteresowań i potrzeb. Dzieci wiele zachowań wynoszą z domu, uczą się przede wszystkim naśladując swoich rodziców, a mimo to czasem mają zupełnie odmienne pomysły na swoje życie, zupełnie inne zainteresowania, czy też kierują nimi odmienne od naszych potrzeby. Czy to, że pochodzę z rodziny, w której było wielu nauczycieli musi oznaczać, że moje dziecko również powinno zostać nauczycielem i moimi przyjaciółmi będą wyłącznie nauczyciele? Czy to, że lubię sport musi oznaczać, że będę się przyjaźnić wyłącznie z osobami, które lubią sport? Czy to, że mam teraz potrzebę poczytania książki musi oznaczać, że wszyscy moi bliscy też powinni teraz czytać książkę? Nie, bo takie podejście bardzo nas ogranicza, zamykamy się z jednej stronie w bardzo wąskim gronie ludzi, bez dostępu do innych opinii, pomysłów, argumentów, a z drugiej nasze życie zwyczajnie staję się bardzo monotonne i nudne, a przecież nie o to chodzi. Zależy mi na tym, aby moje dzieci same wybrały swoją drogę życiową, pokazuję im swoje pasje, a jednocześnie obserwuję, co sprawia im radość, co powoduje, że „świat dookoła na jakiś czas przestaje istnieć”, pytam i słucham, aby zrozumieć ich potrzeby. Te pomysły na drogę życiową wciąż się zmieniają i jeszcze pewnie niejednokrotnie tak się stanie, więc słucham kolejnych pomysłów z zaciekawieniem. Odkrywanie ich pasji to fascynująca przygoda, ale też śliski grunt, bo wszelkie drążenia i naciski mogą przynieść odwrotny skutek. Już zauważyłam, że lepszą motywacją jest stwarzanie okazji do samodzielnego zauważenia i zakochania się. Co do potrzeb, to przede wszystkim ważne jest odróżnienie ich od zachcianek i nie wszystkie zachcianki muszą być realizowane! Kiedy jest jednak wyrażona potrzeba, staramy się wspólnie znaleźć sposób jej zaspokojenia.
Przyjaźń z dzieckiem to dla mnie również dotrzymywanie umów i tajemnic. Kiedy deklaruję dziecku, że coś zrobię, to staję na głowie żeby tak właśnie było, jeżeli mimo wszystko czasem mi się nie uda, to mam odwagę przyznać się do tego i przeprosić, dokładnie tak jak przepraszam dorosłą osobę. Tajemnica również powinna być tajemnicą, choć zdarzają się sytuacje, w których z jakiegoś powodu nie mogą być dotrzymane, ale wtedy również wszystko można wyjaśnić w rozmowie.
Przyjaźń to także tolerancja, że moje dziecko może mieć inną opinię, ale również inny gust, fryzurę, czy orientację seksualną. Znam kilka rodzin, gdzie to, że dziecko inaczej się ubierało niż chcieli rodzice było nieustannym powodem do awantur, a odmienna orientacja seksualna powodowała zerwanie relacji. Nie będę tutaj zagłębiać się w ten temat, bo wyszłaby praca magisterska (szczególnie, że właśnie na ten temat pisałam swoją), ale zastanawiam się czasami, czy ten dorastający człowiek, który orientuje się, że jest homoseksualny, przestaje być tym dzieckiem, którego pierwsze kroki sprawiały nam tyle radości, którego uczyliśmy jeździć na rowerku i byliśmy dumni kiedy się tego nauczył? Czy ważniejsza jest dla rodziców opinia sąsiadów, znajomych, którzy nie rozumieją, czy własne dziecko? Bardzo bym chciała, aby było w nas więcej tolerancji w tym aspekcie, przede wszystkim w ojcach, bo jak pokazują badania, mamy lepiej sobie radzą w takich sytuacjach.
Przyjaźń z dzieckiem kojarzy mi się również ze wspólnym śmiechem, radością i zabawą. Dzieci mają tego w sobie bardzo dużo, a dorośli już niestety znacznie mniej. Warto korzystać z tych naturalnych i darmowych endorfin, dzięki którym łatwiej jest nam radzić sobie z codziennymi trudnościami i przy okazji zarażać tym dzieci, jednocześnie korzystając z ich łatwego dostępu do tych zasobów. Dla mnie osobiście niesamowitym doświadczeniem jest odkrywanie poczucia humoru moich dzieci i wspólny śmiech do łez.
Przedstawiłam tutaj główne rzeczy, które są dla mnie szczególnie ważne kiedy myślę o przyjaźni z dziećmi i o akceptacji dziecka. W żadnym wypadku nie chcę jednak przez to powiedzieć, że każdy nasz dzień wygląda idealnie, że zawsze mamy świetne humory, zawsze dogadujemy się bez żadnych problemów. Zupełnie tak nie jest. Każdemu z nas zdarzają się gorsze momenty, a nawet gorsze całe dni, kiedy różnie między nami bywa, ale nawet w tych słabszych czasach zawsze któreś z nas powie: „Kocham Cię…” i świat od razu staje się piękniejszy.
1 comment. Leave new